czwartek, 2 lipca 2015

WAKACJE/samolot?!

Hej,
Nie wiem od czego zacząć!Po pierwsze strasznie przepraszam za nieobecność..wiem, wiem ble ble ;3
Po drugie już WAKACJE! Jak napewno wiecie... Tak szybko zleciał ten rok szkolny, wolałabym cofnąć się o kilka miesięcy w przeszłość i zatrzymać czas na dłużej. To był jeden z lepszych lat spędzonych w szkole. Sama dziwię się, że to piszę, ale lubię szkołę. Oczywiście nie raz jest stresująca i siedząc w ławce o mało się nie zasypiam z myślą "ughhh.. jeszcze tylko 24 minnuty do końca lekcji", ale i tak lubię szkołę. Tak jak większość ludzi uwielbiam też wakacje! W tym roku zapowiadają się wręcz fantastycznie! Jedziemy przyczepą przez pół Europy! Ja się bardzo cieszą,bo nienawidzę latać samolotem..ten stres przed lotem, wszystko tam śmierdzi, czuć mnustwo kurzu, samolot jak startuje mam wrażenie, że mało co się nie rozpada, tuż po starcie jak samolot po raz pierwszy skręca, by ustawić się na dobry "tor" .. po prostu robi mi się słabo. 
Mam nadzieję, że nie jestem w tym sama i, że ktoś też ma takie lęki. Słyszałam o mnustwu sposobach, które czasami i mi pomagają. Jeśli macie taki prolem jak ja to oto i one:
skupić się na oddechu,
wyobrazić sobie wszystkie denerwójące myśli
 napisane na żółtej karteczce i w myślach
 zgnieść ją i wyżucić do kosza,
wyobrazić sobie swoją superbohaterkę,
 sama tego jeszcze nie robiłam, ale przeczytałam to w książce,
 nazywała się Ocean Strong.. jej nazwa pochodziła
 od zdolności, które posiadała. Silna jak ocean,
mi w samolocie pomaga machanie nogą..
dzięki temu nie czuję jak samolot raz się unosi, a raz opada
jak nic nie działą to po prostu słucham muzyki♫ ♪
Ja jestem osobą, która nie umie zasnąć w samolocie...
 Mam coś takiego, że najgorzej jest przed lotem samolotem, bo mam świadomość, że jak bym się uparła to nie wejdę do samolotu i jak, by coś mogło mi się stać to jeszcze mogę coś zrobić. Potem gdy samolot wystartuje już nic nie mogę zrobić więc nie mam co sobie tym nerwów psuć. Jak byłam mała to uwielbiałam latać samolotem. Kochałam turbulencje, do dziś je lubię, włącza się wtegy sygnalizacja, że trzeba zapiąć pasy i wiem, że będzie trząsło. Lubie być przygotowana i wiedzieć, że piloci też o tym wiedzą, a nie tak z nienacka hop i do dołu! Wracając do tego, że lubiłam latać.. zawsze siedziałam koło mojego taty, bo mam dwie, młodzsze siostry i one oczywiście musiały siedzieć koło mamy, która kochała latać. Niestety mój tata bał się latać i pamiętam to jak wczoraj spocony trzymał mnie mocno za rękę pytająć "Czzyyy Tyy teeż siiię boiisz staaartu?". Przez kilka pierwszych moich lotów nie zwracałam na to uwagi i tylko się śmiałam ale po jakimś czasie nagle musiało to mnie pzestraszyć. Małe dziecko siedzące koło dorosłego, całego mokrego ze strachu nagle myśli "hmmm, a może żeczywiście jest to coś strasznego bo..". I taka jest moja historia.
Przepraszam, że się tak rozpisałam z tym samolotem..
Wracając do tegorocznej wycieczki z przyczepą... jedziemy też z moim kochanym kotem TEO
Mam wielką nadzieję, że NIE skończy się to dla niego wielkim stresem.
Kupiliśmy mu już feromony, czyli substancja którą koty wytwarzają ocierając policzkmi o coś lub kogoś, by zaznaczyć, że to jest bezpieczne, jest miło, dają jedzenie itp. Feromony są w takim dozowniczku, który podłancza się do kontaktu i z tog zaczyna delikatnie parować. 
Ma też specjalną karmę z nimi. Mysieliśmy kupić szeleczki, by można było z nim chodzić na spacer i, by się nie zgubił, bo przecierz to mój futrzasty skarb! Kupiliśmy mu też kilka rzeczy na osłodę podróży...kilka opakowań kocimiętki i jego ulubione puszeczki(jedzenie).
Jeśli ktoś jest ekspertem lub ma doświadczenie, a akurat to czyta i dotrwfał do tego momentu niech proszę podzieli się swoją opinią na temat wyjazdu z kotem na granicę, w przyczepie. Będziemy jechać 11 dni w jedną, a potem drugie 11dni w drugą stronę.
Będę bardzo tęskniła za moimi kochanymi dziadkami, bo jedziemy aż na dwa miesiące, na Lanzarote.
Jeśli ktoś przeczytał cały post to brawo.. dostajesz order wytrwałości! haha 

 takie moje wakacyjne zdjęcie ;3

cała ja.. hahaha


xoxo